Przejdź do głównej zawartości

Polecany post

Morsy skaczą na bombę do lodowatej wody. 14.01.2024, Suwałki.

O Suwałkach w książce Filipa Springera "Miasto Archipelag".



"Jak się żyje w średnim mieście? 

Wysiadasz w Przemyślu i od razu myślisz: jakie świetne miasto. Mieszkańcy też mówią, że wspaniałe, piękne wzgórza, architektura, historia. Zaczynasz uważać, że jest to miejsce, w którym chciałbyś żyć. A potem rozmawiasz z mieszkanką Przemyśla, która opowiada ci, że dostała pracę w firmie związanej z Euro 2012 i zaczęła zarabiać tak dużo pieniędzy, że wstyd było jej przyznać się znajomym. "Ile to dużo?". "2500 na rękę". No, więc tak się żyje. Ale słyszałem też często, że bliżej jest do drugiego człowieka.

Co to znaczy? 

- Trudniej być świnią, tak powiedziały chłopaki w Zamościu. Bo od razu wszyscy wiedzą, że jesteś świnią, dlatego ludzie się bardziej pilnują.

Albo bardziej kryją. 

- Też. Bo taka bliskość ma dwie strony. Dobrą, gdy wychodzisz na spacer i spotykasz znajomych. I gorszą, która może być taka jak w Suwałkach - gdy młodzi programiści, którzy mają tam siedzibę, wybierali się do urzędu, rodzice im poradzili, "że w urzędzie pracuje tamta Renata, do niej lepiej idź". "Mamo, to tylko jeden papier do podbicia". "Tak, tak, ale zadzwoń lepiej do tej Renaty, że przyjdziesz".

W Warszawie, jeśli nie zamierzasz zrobić przekrętu na kamienicę, to raczej nie dzwonisz w takiej sytuacji do znajomego z urzędu. Niestety, tam, jak nie zadzwonisz do Renaty, to sprawa rzeczywiście może pójść gorzej.

(...)

Wydaje mi się czasem, że wielu mieszkańców Warszawy nie wie, jak wygląda Polska. 

- Podróżując po miastach archipelagu, dowiedziałem się więcej o Polsce, niż gdybym odwiedził najbiedniejsze dzielnice Poznania czy Wrocławia. Jeśli ktoś zarabia w specjalnej strefie ekonomicznej 1500 złotych i powiedzą mu, że dostanie teraz kolejne 500, to dla niego jest to jedna trzecia dochodu. Ale alternatywna rzeczywistość jest tam też z innego powodu - politykom o wiele więcej wolno. Ludzie muszą więcej orać, nie pilnują, a media są bardzo słabe. To zabrzmi ładnie, ale tam, gdzie są jeszcze oddziały "Wyborczej" i większych, regionalnych tytułów, takich jak "Dziennik Zachodni" czy "Głos Wielkopolski", naprawdę widać różnice w debacie. To z kolei wiąże się ze słabym i niemerytorycznym zarządzaniem. Debata publiczna o mieście jest tam daleko, nie z winy mieszkańców, tylko urzędników. To wszystko sprawia, że wielu młodych ludzi nie widzi innego wyjścia - zakładają, że można stamtąd tylko uciekać. Wygląda to tak, że Piotr Iwaniec, radny i nauczyciel języka polskiego w liceum w Jeleniej Górze, tłumaczy uczniom, żeby wyjeżdżając na studia, wśród scenariuszy życia uwzględnili Jelenią Górę. Bo już nie chodzi o to, że oni nie chcą albo nie mogą wrócić. Nawet nie biorą tego pod uwagę. Przeprowadzałem wśród licealistów ankiety, pytałem, co chcą robić po liceum. W Koszalinie połowa odpowiedziała: wyjechać. Nie z Koszalina, z Polski. Pielęgniarka z Suwałk, która uczy w szkole pielęgniarskiej, mówiła, że 92 proc. studentek - pisała o tym doktorat, więc miała dokładne dane - uczy się pielęgniarstwa, żeby wyjechać potem do Niemiec.

(...)

 W Suwałkach w dużym zakładzie można pracować albo przy parówkach, albo montowaniu ramek. Bez genu przedsiębiorczości skazany jesteś na rynek pracy, dojazdy i minimalną krajową. Koszty życia są niższe, ale też nie o tyle co zarobki. Rynek mieszkań do wynajęcia niewielki - gdzieniegdzie zwyczajem jest, że w ogłoszeniach nie zamieszcza się w ogóle zdjęć.

(...)

Jedyny moment, kiedy wątek decentralizacji pojawił się w polskiej debacie, i od razu w najgorszym kontekście. Bo dlaczego PiS chciał przenieść? Wyślemy was do takiej dziury, że się nie pozbieracie, niech ten Rzepliński marznie w Suwałkach! Myślenie, że jeśli zabierzemy coś z Warszawy, oznacza to degradację, jest psuciem idei decentralizacji. W Europie rzeczywistość wygląda inaczej."


Komentarze

Popularne posty

Kontakt z Agencją AFI

Zapraszam do kontaktu przez poniższy formularz:

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *